poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Drobne - nie o takie boisko żeśmy walczyli

Zapewne większość z Was słyszała (a jeśli nie to odsyłam np. tutaj) o nietypowym boisku do kosza w Tarnowie. Na "tefałenie" oglądać mogliśmy smutne twarze Tarnowskich dzieciaków przyklejonych do siatki przy pełnowymiarowym boisku do kosza pokrytego...trawą i niekoniecznie smutną ale sztucznie przekonaną o słuszności bzdur które mówi, przedstawiciela tamtejszych władz który wyjaśniał że to "boisko do ćwiczenia rzutów do kosza"...
...hmmm...do typu sportowca nie pasuje, ale z tego co kojarzę rzuty do kosza to jakby część większej całości  składającej się takich zjawisk jak zawodnicy, podania i...kozłowanie, które jest przeciętnie wygodne w przypadku kiedy odbywa się na trawie. Swoją droga zastanawiam się jak epickich rozmiarów burza mózgów rozpętała się pomiędzy urzędnikami z Tarnowa aby wymyślić taką odpowiedź no i droga jakiego rodzaju magicznych działań (tudzież przez "ciągnięcie zapałek") ktoś zgodził się usiąść przed kamerą, bądź co bądź, ogólnokrajowej telewizji i powiedzieć to sprawiając autentyczne wrażenie przekonania co do własnych słów.

Tym smutniejsza jest ta historia że domyślam się że błąd nie dotyczył ignorancji Tarnowskich urzędników...problem w tym że to boisko najprawdopodobniej powstać miało w Kaliszu i to ktoś u nas się pomylił i przygotował boisko pokryte, jedynie teoretycznie, właściwa nawierzchnią przy jednej ze szkół w naszym mieście.

Otóż niedawno jedna z kaliskich szkół postanowiła wyjść naprzeciw potrzebom młodzieży szkolnej jak i okolicznych mieszkańców i przeprowadzić modernizację przyszkolnego boiska. W trakcie modernizacji skutecznie usunięte zostały przejawy jakiejkolwiek zieleni, pojawiło się za to nowe oświetlenie, kamery monitoringu, nowa bieżnia, pokryte gumowaną nawierzchnią boisko do piłki nożnej i nieszczęsne boisko do koszykówki, pokryte (jedynie w teorii właściwą) również gumowatą nawierzchnią.

Władze zapewne niewystarczająco uważnie przysłuchiwały się głosom lokalnej społeczności która tak naprawdę nie potrzebowała "bylejakiego" boiska do jakiejśtam koszykówki. Pozostaje mi się jedynie domyślać jak mocno zawiedziona musiała być grupka lokalnej młodzieży która pełna radości i nadziei wbiegła na te pachnące nowością tereny i, zapewne pełna ufności w stosunku do działań władz zdała sobie sprawę z tego że wcześniej wspomniane boisko pokryte jest niewłaściwa nawierzchnia, bo ta ulega stopieniu po tym kiedy...rozpali się na niej ognisko. Zawiedziona młodzież, co zupełnie zrozumiałe, postanowiła wyrazić swoją dezaprobatę dla działań władz w jedyny słuszny sposób, poprzez spacer po mokrej jeszcze nawierzchni bieżni.
I ta historia właśnie utwierdza mnie w przekonaniu że to trawiaste boisko do kosza miało być właśnie u nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz