wtorek, 31 sierpnia 2010

Kalisz, Część 2 - ma Pani rozmienić 10 groszy?

Część 2 

Wcześniejszy post w tym temacie znajdziecie tutaj

Teoria: wszelkie zaborowo/rozbiorowe sprawy mamy już od dłuższego czasu za sobą. Kraj jest zjednoczony pod biało czerwoną flagą jako jednolity twór zwany dalej Polska.
Praktyka: człowiek, jako istota ułomna chyba dąży do tego żeby to co jednolite rozmieniać na drobne a kiedy już wszystko sobie w główce podzieli to wyciągnąć może tylko jeden wniosek - jak coś jest podzielone to musi być skłócone.


Nie inaczej jest u nas, w Kaliszu. Kalisz, mimo że zamknięty w granicach administracyjnych podzielony jest na części, co z pewnością ułatwia ogólną orientację w terenie ale przy okazji określa że na Hanki to mieszka ten typ ludzi a na Ogrodach inny. Że w Centrum to jest prestiż "pełnom papom" a poza nim to jest ogólnie wioska, itp, itd. Podobnie jest poza wcześniej wspomnianymi granicami bo miejscowości do Kalisza przyległe w umysłach co niektórych są Kaliszowi podległe a wogóle wszystko co ma prawa miejskie w odległości 50 km od Kalisza to nędzna imitacja parówki i nam, Kaliszanom to do dolnej krawędzi podeszwy nie sięga.

Pobliski Ostrów Wielkopolski, w przekonaniu niektórych naszych mieszkańców, istnieje tylko po to aby nas ograniczać, okraść, ośmieszyć, ogołocić (i dziesiątki innych rzeczy na "o") a czyni to przy użyciu czarnej magii i pogańskich obrzędów które, co pewne, odbywają się w każdą pierwszą środę i trzeci piątek miesiąca na placu pod Ostrowskim ratuszem. Tych samych które spowodowały że w Kaliszu była powódź a w Ostrowie nie (a to że w Ostrowie rzek praktycznie nie ma nie miało z tym zupełnie nic wspólnego). Ostrowofobia na którą choruje znaczna część naszych mieszkańców sięga niekiedy tak głęboko że sami mylą się w zeznaniach gdyż raz twierdzą że Ostrów to miasto bezmyślnych nieudaczników, tylko po to aby po chwili stwierdzić że te szczwane lisy okradają nas (widać przy użyciu wcześniej wspomnianych sił nieczystych) z nam tylko należnej pozycji w regionie. Jak to robią? Bóg jeden raczy wiedzieć.
Swego czasu na pewnym forum traktującym o zagadnieniach z miastem Kaliszem związanych toczyła się dyskusja o wirtualnym przystanku tzw. Szybkiej Kolei na terenie równie wirtualnej aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej. Z godnym zawodowego socjologa zainteresowaniem czytałem o reakcjach na kolejne propozycje umiejscowienia tegoż przystanku. Opcja przystanku w Kaliszu okrzyknięta została jedyną słuszną, dalej było już tylko ciekawiej. Przystanek w Ostrowie? NIE! Przystanek w Skalmierzycach? NIE! Dlaczego? Bo ci złodzieje z Ostrowa chcieliby mieć wszystko dla siebie. Nie dziwię się im bo łatwo przecież przytoczyć zupełnie poważną, analogiczną sytuację z życia codziennego:
- Porysujesz ze mną?
- Bardzo chętnie.
- No to chodźmy
- A możesz mi dać niebieską kredkę bo widzę że jej nie używasz
- Nie, bo mi ją "wyrysujesz"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz